1881 – 1939
Пишет архитектор Стася Орлова-Строганова.
Петр Германович (Piotr Hermanowicz) - известный польский скульптор, жил в Баку с 1909 по 1912 год
Петр - старший брат моей прабабушки - Marianna Hermanowicz (1891-1967). Родился в состоятельной семье, в Вильнюсе. Родители - Szymon Hermanowicz i Eufrozyna Hermanowicz (Ponawa), поляки по происхождению. В семье было пятеро детей: Петр - известный скульптор, Станислав - политик, (Станислав ссылка https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Hermanowicz), Агата, Йозеф Франтишек (расстрелян в Катыни), Марианна (моя прабабушка, ее единственная дочка Ирена Орлова-Строганова, впоследствии работала главным архитектором проектов в Бакгипрогоре, вместе с Вадимом Шульгиным, Анной Вал, М. Товмасяном спроектировали Морской вокзал)
Петр Германович родился в Вильнюсе, в 1881 году. Выпускник Высшего художественного училища при Императорской Академии художеств в Санкт-Петербурге. Ученик В. А. Беклемишева, Я. Ф. Ционглинского, А. Н. Бенуа. В1909 году Петр Германович неожиданно заболел ревматизмом и ему было предложено поехать в Баку, так как влажный климат облегчает боли при ревматизме.
Его родной брат, Станислав Германович, помог ему сесть на поезд, так как Петр передвигался с помощью костылей. В Баку его встретила крупная польская диаспора и проявил о нем большую заботу. Когда наконец ему стало намного лучше, он начал работать над скульптурами. При приезде он познакомился с известным польским нефтепромышленником С. И. Рыльским, который помогал ему и в будущем.
С. И. Рыльский основал в Баку Польский комитет, оказывавший поддержку переселенцам из Польши, бакинскими поляками. 17 августа 1909 года в Баку был открыт Польский дом, в котором расположилась еще одна польская школа.
Петр Германович участвовал в работе театральной труппы при Польском доме, где играл комедийные роли.
Для Польского дома в Баку Петр Германович в 1911 году создал прекрасные барельефы с изображением школы королевы Ядвиги, а также бюсты Адама Мицкевича, Юдиуша Словацкого и Зигмунда Красиньского.
Также он участвовал в строительстве католической церкви, где также создал ряд ценных барельефов.
В 1912 году С. Рыльский отправил Петра Германович для дальнейшего обучения в Париж, в качестве стипендиата, где тот три года продолжил стажироваться под руководством Э. А. Бурделя.
В 1924 году на выставке ремёсел и искусств за свою скульптуру Петр был награждён золотой медалью. В том же году он начал работать в качестве преподавателя в Школе прикладных искусств в Вильно. Был членом Вильнюсского общества художников, организатором курсов живописи и рисунка, проводимых этой организацией. Был членом Вильнюсского общества художников, организатором курсов живописи и рисунка, проводимых этой организацией.
В 1930-х годах Петр Германович был избран советником города Вильно, член Союза монархистов. Входил в Гильдию каменщиков, маляров, штукатуров и плотников, некоторое время был старшим цеха. Пропал без вести, вскоре после вступления Красной Армии в Вильно в сентябре 1939 года.
В книге Wileńskie Towarzystwo Artystów Plastyków 1920-1930 (Вильнюсское Общество Художников-Пластиков 1920-1930) можно найти имя Петра Германович с небольшой биографией.
Для польского дома в Баку Петр Германович в 1911 году создал прекрасные барельефы с изображением школы королевы Ядвиги. К сожалению, они были уничтожены в советское время.
В газете Świat, 1912 27.4. на 12 странице помещена заметка о жизни Польской общины Баку и барельефах польского скульптора Петра Германович в школе королевы Ядвиги.
Wśród różnoplemienne] mieszaniny, jaką tworzy ludność tutejszej .stolicy nafty* nad brzegiem Kaspijskiego jeziora, żyje także dość liczna kolonia polska, wynosząca według przybliżonych obliczeń około dwóch tysięcy dusz. Jest to ludność przeważnie robotnicza, która wyszła z różnych okolic kraju za zarobkiem i znajduje go w tutejszym olbrzymim przemyśle naftowym. Zirobek ten przyszłoby jej niechybnie zapłacić -„ prędzej lub późnie wynarodowieniem wśród różnojęzycznego obcego mrowia, jakiem roi się Baku. Nieuświadomiona i przeważnie ciemna ludność robocza polska nie umiałaby się obronić sama zagładzie. Na szczęście, garść tutejsze] inteligencyi umiała stworzyć szereg instytucyi, które spełniają, przynajmniej w pewnym stopniu, rolę tam ochronnych przeciw wynaradawianiu się uboższych i mniej oświeconych naszych rodaków.
Wszystkie te instytucye powstały w niewielu ostatnich latach. Aż do niedaw na bowiem życie polskie w Baku biło ledwie dosłyszalnem tętnem, zaznaczając się jedynie w ciasnych ramach stosunków towarzyskich. Dopiero w ubiegłem dziesięcioleciu rozpoczął się u nas żywszy ruch. Zato rezultaty jego są niezwykle pokaźne. Nasza kolonia nadkaspijska może oszczycić się i niepoślednią, jak na tutejsze stosunki, liczbą instytucyi, i ży ciem wyjątkowo intensywnem. Zaznaczmy odrazu, że zmiana ta Jest zasługą kilku jednostek z naszej kolonii, które dla dobra publicznego nie poskąpiły bądź hojnych ofiar pieniężnych, bądź wytężonej pracy.
Przed laty ośmiu, staraniem p. Jara Żurkowskiego, właściciela fabryki wód mineralnych, powstało Towarzystwo dobroczynności i złączona z niem biblioteka. Obie instytucye rozwinęły się pięknie, biblioteka liczy dziś parę tysięcy tomów, utrzymuiac kontakt z polską umysłowościa.
W r. 1906 założona została szkółka, której prowadzenie powierzono pp. Sawickiej i Moizesównej z Warszawy, i w której w tej chwili wychowuje się około 70 dziatwy. Dla pielęgnowania życia towarzyskiego powstał przed dwoma laty, Drm polski*, którego prezesem jest p. Jrn Żurkowski.
Rok 1910 stał się pamiętną datą w życiu naszej kolonii. Proboszcz tutejszej parafii katolickiej, ks. S. Demurow, poświęcił uroczyście fundamenty pod dom. przeznaczony dla pomieszczenia szkoły i biblioteki polskiej. Dom ten nie dawno został ukończony i służy już swoim celom: nasza biblioteka i szkółka małą dach własny nad głową, mają byt trwale zabezpieczony. Dziatwa spogląda codziennie z zachwytem na śliczną rzeźbę (rodaka naszego, p, P. Hermanowicza), która zdobi szkołę, a przedstawia królowę Jadwigę, otoczoną gronem jasnych główek dziecięcych. Caty piętrowy budynek, który stał się lakby twierdzą najdroższych naszych dóbr, s‘anął całkowicie kosztem rodziny pp. Rylskich. Hojność tej rodziny rzuca trwałe fundamenty pod zabezpieczenie polskiego i katolickiego charakteru naszej kolonii.
Pp. Rylscy dorobili się w tutejszym przemyśle naftowym wielkiej fortuny, i darów, jakich im los nie poskąpił, umieją szczodrze używać dla dobra rodaków. Prócz domu, w którym siedzibę znalazła szkoła i biblioteka polska, wkrótce już będziemy im zawdzięczać własną świątynię katolicką Od paru lat, kosztem przeważnie pp Rylskich, wznoszą się mury kościoła, którego budowa (prowadzi ją budowniczy Polak, p. Józef Płoszko) dobiega do końca. Złotemi, zaiste, zgłoskami zapisze się rodzina Rylskich nazawsze w życiu tutejszej garści Polaków, rzuconych przez los pod obce niebo.
Oszańcowani w instytucyach, które ofiarność i praca wzniosły w tak krótkim stosunkowo czasie, z mniejszą, niż dawniej, obawą patrzymy w przyszłość, pełni otuchy, iż zdołamy dochować wiary ojczystemu krajowi.
Baku. Boh.